Scena pierwsza
Iza siedzi w fotelu i wzdycha, bo ją bardzo boli
głowa. Ja się jej nie dziwię – cały dzień przebywała z Czołgiem. Dziewczyna
przykłada sobie kompres do czoła (o ironio!)
Iza: Boli mnie łeb,
Niedobry ten chleb,
Chyba zaraz umrę!
Ależ to jest durne…
Iza umiera. Na scenę wchodzą Stach i Ochocki, którzy
zabierają zwłoki tej dziwki. Czołg to wszystko obserwuje z ukrycia. Kiedy scena
robi się pusta, Czołg na nią wbiega.
Czołg: Jak dobrze, że ona już sobie poszła. Tak
ją wcześniej wkurzyłam, że zabroniła mi przebywać w swoim towarzystwie, patrzeć
na nią, a nawet oddychać jej tlenem! – dokładnie tak powiedziała. Ale ja i tak
podkradałam jej tlen, jak nie patrzyła. A ona nawet się nie skapnęła!
IDIOTKA!!! Hehehehehehe
Publiczność ziewa i zbiera się do wyjścia.
Czołg: No dobra, już dobra, przechodzę do rzeczy! Dzisiaj
opowiem wam o Józiu, który mimo że był stary i głupi, musiał wrócić do szkoły.
No może wrócił do niej właśnie dlatego, że był głupi… Nieważne! Ważne, że miał
chorych kolegów, którzy gwałcili się przez uszy i walczyli na miny, bo mieli
krzywe ryje, jak ja! ZAPRASZAM.
Scena druga
Wyglądający jak gówno chłopak wczłapuje na środek
sceny i zaczyna sapać.
Józio: Morda! Kupa! Dupa! Chyba mam gdzieś strupa!
Czołg: Że co?
Józio: Łydka!
Czołg: Ależ ty jesteś nowoczesny! Pociągasz
mnie jak koń powóz. Nie mogę przestać na ciebie patrzeć, boś piękny jak
niedzielny rosół. Zostań mym mężem!
Józio patrzy na szpetne dziewcze, po czym
wykrzykuje:
Józio: Nie mam Formy, ale mam gust! A gdzie się
podział twój biust?
Czołg: Przecież ja mam cycki! Nie widzisz? O,
pomacaj!
Józio: Wolnego! Ja robię co chcę, paszczurom
nic do tego. Brzydka jesteś, cycków nie masz… A swoją łydkę to mi dasz?
Czołg: Oczywiście! Bierz, co chcesz. Jestem
cała twoja.
Para schodzi ze sceny w objęciach.
Scena trzecia
Zza kurtyny słychać krzyki i szczekanie. Na scenę
wpadają Miętus i Walek, którzy wyglądają jak absolwenci Politechniki
Koszalińskiej. Czołg od razu ich zauważa.
Czołg: Ależ oni wspaniali! No nie mogę i że tak
powiem – mam duże pole do popisu. Dwóch na raz! Babcia mi nie uwierzy!
Walek: Co to za chłopka?
Miętus: Nie wiem… wygląda na niedożywioną.
Trzeba jej rzucić kawałek kiełbasy, może nalać wody, zabrać do weterynarza.
Możliwe, że ma pchły, a nawet wszy! Jak się wabisz, uboga istoto?
Czołg: Jam jest Czołg, a tyś miłością mego
życia!
Miętus: Walku, wydaje mi się, że ona może być
chora na głowę. Boję się jej, bo z takimi to nigdy nic nie wiadomo. Jeszcze
rodzinę będzie chciała zakładać, mamie pochwalić, a ja nawet nie chcę oddychać
tym samym powietrzem, co ona.
Walek: Ale ty się lubisz bratać…
Miętus: Ale daleko mi do zoofilii!
Czołg: Halo, ja tu wciąż jestem!
Walek: Ale się nie liczysz.
Czołg: No to który ma na mnie ochotę?
Miętus: Już wolę Walka, niż ciebie, pokrako!
Walek staje się niezwykle ożywiony.
Walek: Poooważnie??
Miętus: Tak! Całkiem poważnie!
Walek: Bardziej do
siebie czy do Miętusa? Kto go tam wie. Ja wiedziałem, że ty czujesz do mnie to
samo, ja wiedziałem!
Miętus: Czy to znaczy, że ty…
Walek: Ciii.. Nic nie mów. Całuj!
Czołg: Ej, ale wy chyba nie chcecie…
Miętus i Walek: ZAMKNIJ JAPĘ!!!
Miętus: To na czym stanęliśmy? Zdaje się, że…
Czołg: No dawaj, dawaj, całuj go!
Miętus: Ja się wolę z nim bratać. If you know, what I mean…
Czołg: W takim razie kurtyna!
Scena czwarta
Walek i Miętus
leżą nago w sianie na środku pola. Głaszczą się nawzajem i cicho szczekają. Na
około nich krąży grupa wieśniaków, która zastanawia się jak to tak można, że
facet z facetem... Zacofane bydło.
Miętus: Wiem.
Walek: Powiedz coś więcej! Chcę wszystko o tobie wiedzieć! Co jadłeś na śniadanie, jakie masz majtki...
Miętus: Obecnie żadnych.
Czołg: Och! Jakiż ty lubieżny! Aż mnie łydka swędzi i pożądam cię jeszcze bardziej.
Miętus zrywa się z miejsca.
Miętus: Weźcie stąd tę głupią dziewkę, bo wszy i nerwicy przez nią dostanę! Tak się nie robi! Tutaj ma miejsce intymna chwila, a nie plan zdjęciowy niemieckiego porno!
Na scenę wchodzi dwóch ogromnych gości w skórzanych majtach, którzy dzierżą w dłoniach różowy i błyszczący kaftan bezpieczeństwa. Czołg ucieka na ich widok, ale oni nie odpuszczają i gonią ją aż do skutku. Brzydkie dziewcze opuszcza scenę z okrzykiem “Mój ci on!” na ustach.
Walek: Powracając do tematu: jak się miały twoje sprawy męsko-męskie?
Miętus: Co masz na myśli, ty chyży jelonku?
Walek: Czy ty kiedyś... No wiesz... Z kimś innym?
Miętus: Pytasz, czy byłem dziewicem?
Walek: Właśnie!
Miętus: Oczywiście, że nie! Swój pierwszy raz przeżyłem ze znajomym ze szkoły. Wołali na niego Syfon. Gamoń z niego jakich mało, ale pociągał mnie niemiłosiernie. Chciałem go zdobyć, jak taternik Tatry, ale on nie chciał być Tatrami. Taternikiem też nie chciał być, więc zdobyłem go. Zrobiłem to, co zrobiłby na moim miejscu każdy porządny facet!
Walek: Co zrobiłeś?
Miętus: Zgwałciłem go przez uszy!
Walek: O matko przenajświętsza!
Chłopcy rzucili się sobie w ramiona. Kurtyna opada.
Walek: Powiedz coś więcej! Chcę wszystko o tobie wiedzieć! Co jadłeś na śniadanie, jakie masz majtki...
Miętus: Obecnie żadnych.
Czołg: Och! Jakiż ty lubieżny! Aż mnie łydka swędzi i pożądam cię jeszcze bardziej.
Miętus zrywa się z miejsca.
Miętus: Weźcie stąd tę głupią dziewkę, bo wszy i nerwicy przez nią dostanę! Tak się nie robi! Tutaj ma miejsce intymna chwila, a nie plan zdjęciowy niemieckiego porno!
Na scenę wchodzi dwóch ogromnych gości w skórzanych majtach, którzy dzierżą w dłoniach różowy i błyszczący kaftan bezpieczeństwa. Czołg ucieka na ich widok, ale oni nie odpuszczają i gonią ją aż do skutku. Brzydkie dziewcze opuszcza scenę z okrzykiem “Mój ci on!” na ustach.
Walek: Powracając do tematu: jak się miały twoje sprawy męsko-męskie?
Miętus: Co masz na myśli, ty chyży jelonku?
Walek: Czy ty kiedyś... No wiesz... Z kimś innym?
Miętus: Pytasz, czy byłem dziewicem?
Walek: Właśnie!
Miętus: Oczywiście, że nie! Swój pierwszy raz przeżyłem ze znajomym ze szkoły. Wołali na niego Syfon. Gamoń z niego jakich mało, ale pociągał mnie niemiłosiernie. Chciałem go zdobyć, jak taternik Tatry, ale on nie chciał być Tatrami. Taternikiem też nie chciał być, więc zdobyłem go. Zrobiłem to, co zrobiłby na moim miejscu każdy porządny facet!
Walek: Co zrobiłeś?
Miętus: Zgwałciłem go przez uszy!
Walek: O matko przenajświętsza!
Chłopcy rzucili się sobie w ramiona. Kurtyna opada.
Scena piąta
Na środku siedzi Czołg i ryczy, ale to w sumie nikogo nie obchodzi. Wieśniacy zbierają siano, w którym przed chwilą ru...szali się Walek i Miętus.
Na środku siedzi Czołg i ryczy, ale to w sumie nikogo nie obchodzi. Wieśniacy zbierają siano, w którym przed chwilą ru...szali się Walek i Miętus.
Czołg: O ja biedna! Nikt mnie nie chce! Zostanę starą
panną i wszyscy się będą ze mnie śmiać, a ja tego nie chcę. Pragnę męża, który
będzie mi gotował, pisał wiersze... O ja biedna!
Wchdzą Bellaris i Peggy Brown.
Peggy Brown: To już koniec dzisiejszego aktu.
Czołg: Coo? Dlaczego? Przcież ostatnio był dłuższy i występowałam więcej razy.
Bellaris: Dlatego dzisiaj skracamy, bo Helsińska Fundacja Praw Człowieka dzwoniła do nas wczoraj i powiedziała, że łamiemy prawa człowieka, a konkretnie prawo do życia. Więc morda i won ze sceny!
Ponownie wkarczją panowie w skórzanych majtach.
Peggy Brown: Przepraszamy za tak długą przerwę, ale byłam na nartach i nie mogłam pisać, bo nic nie wymyśliłam.
Bellaris: No wiecie, ona nie potrafi jednocześnie chodzić i myśleć.
Peggy Brown: Chyba ty!
Bellaris: Do zobaczenia w Soplicowie...yyy następnym akcie!
Kurtyna opada.
Inspiracja: W. Gombrowicz, "Ferdydurke"
Wchdzą Bellaris i Peggy Brown.
Peggy Brown: To już koniec dzisiejszego aktu.
Czołg: Coo? Dlaczego? Przcież ostatnio był dłuższy i występowałam więcej razy.
Bellaris: Dlatego dzisiaj skracamy, bo Helsińska Fundacja Praw Człowieka dzwoniła do nas wczoraj i powiedziała, że łamiemy prawa człowieka, a konkretnie prawo do życia. Więc morda i won ze sceny!
Ponownie wkarczją panowie w skórzanych majtach.
Peggy Brown: Przepraszamy za tak długą przerwę, ale byłam na nartach i nie mogłam pisać, bo nic nie wymyśliłam.
Bellaris: No wiecie, ona nie potrafi jednocześnie chodzić i myśleć.
Peggy Brown: Chyba ty!
Bellaris: Do zobaczenia w Soplicowie...yyy następnym akcie!
Kurtyna opada.
Inspiracja: W. Gombrowicz, "Ferdydurke"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz