poniedziałek, 24 lutego 2014

Diss Mickiewicz vs Słowacki


Słowacki:     Jam jest Juliusz, jam Słowacki
                      I wyrywam niezłe laski,
                      Bom zdolniejszy jest od ciebie –
                      Weź posłuchaj – będziesz w niebie.
                       Moje rymy są cudne –
                       Ani długie, ani nudne.
                       Twa poezja jest do kitu,
                       Aż się rzygać chce bez liku!
Mickiewicz:  Panie Słowacki, po co ta walka?
                        Nazwisko „Mickiewicz” – to dopiero marka!
                        Możesz sobie darować twoje kiepskie wiersze
                        I tak ja jestem w Polsce najlepsiejszym wieszczem!
Słowacki:       Wieszczem, wieszczem –
                       Chyba leszczem.
                       Tyś jest cienki jak kabanos
                       I się zamknij, no bo w nos.
Mickiewicz: Sam to właśnie pan dowodzi,
                      Że głupota panu szkodzi.
                     Tylko łapy i do bicia
                     Żadnej tu mądrości życia.
                     Za to ja mówię bardzo mądrze
                     I wychodzę na tym dobrze.
                    Napisałem epopeję narodową. „Pan Tadeusz” się zowie.
                    Coś takiego nigdy nie urodzi się w pańskiej głowie!
Słowacki:     Bawisz mnie wieśniaku,
                       Słaby jesteś bardzo.
                      Nawet wśród świniaków –
                      Wszyscy tobą gardzą.
                      Jesteś zwykłym szczylem,
                      Romantycznym grzdylem,
                      Słów szkoda więcej
                      Znikaj czym prędzej!
Mickiewicz:  Potrafisz tylko inwektywy rzucać,
                       I żeby ogarnąć twój poziom, ja musze kucać.
                       Bo słaby jesteś, twój dowcip niski okrutnie
                       Już lepszych wieszczy widziałem na końcu świata – w Kutnie!
Słowacki:      Zasób twych słów marny jak wodzianka,
                      Możesz przede mną klęknąć na kolanka.
                      Czcij pana swego,
                      Juliusza Słowackiego!
Mickiewicz: Panie, to chyba jakaś kpina!
                      Pana jedyny atrybut to powinna być lina
                      I drzewo jakieś duże,
                      Żebyś mógł skończyć żywot, obszczymurze!
Słowacki:     Zabawne te twoje słowa,
                      Aż mnie od nich boli głowa,
                      Platon już turla się w grobie
                      I krzyczy głośno „już po tobie!”
                      Nawet on ma dosyć ciebie,
                      I się nie zobaczycie w niebie.
                      Życzę ci do ciemności wędrówki
                      I prosto w tyłek parówki!
Mickiewicz: Parówki nie. Lepiej gówniarskiej kiełbasy,
                       Do tego jeszcze wóda i dobre basy.
                       Zrobimy sobie dzikie party
                       I pogodzimy się nie na żarty.
                      Bo w końcu, co tu dużo mówić,
                      Mamy podobne umiejętności,
                      Podobnie bawimy wszystkich gości…
                      A teraz idziemy się upić!
Słowacki:     Hej! Ho! Sialala!
                      Wypiję kielich… może dwa!
Mickiewicz:  Ewentualnie siedem.
                        I się dogadamy – jestem pewien.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jaki cringe jaśnie panie,
      lepiej wypierz swoją banie,
      nasi wieszcze narodowi
      z tobą do walki są gotowi!

      Usuń