Scena pierwsza
Na scenę wchodzi Milczi Wilkiewicz. Otwiera usta, by wygłosić
niepotrzebny monolog. Publiczność, nie wiedzieć czemu, wstaje ze swoich miejsc
i zaczyna 15-minutową owację.
Milczi: He He… Dobrze, drodzy…
Tłum zaczyna znowu wiwatować.
Milczi: Ale proszę już o skupienie.
Widownia zaczyna szeptać między sobą.
Milczi: Ale ja naprawdę proszę już o uwagę.
Publiczność ewidentnie znudzona zaczyna coraz głośniejsze rozmowy.
Milczi: Widzę, że udane wystąpienie to jednak
utopijna teza.
Po tych słowach bohater wychodzi. Wśród widowni słychać chichot.
Gaśnie światło.
Scena druga
Na scenę wbiega Czołg. Ubrana jest w brzydką, zwiewną,
pomarańczową bluzkę. Przez jej twarz przebiega dziwny grymas. Dobrą chwilę
zabiera widowni dojście do wniosku, że to próba uśmiechu.
Czołg: Lalalala! Jestem dziś cała w skowronkach!
Zza kurtyny dobiega głos Bellaris
Bellaris: A powinnaś być cała w gównie!
Czołg: He he...
Widownia również się śmieje.
Czołg: A chcecie wiedzieć, dlaczego jestem taka
szczęśliwa?
Widownia: NIE!!!
Czołg: To wam powiem! Otóż dzisiaj rano byłam u
fryzjera... Że tak powiem debatowaliśmy na temat tego, jak zagęścić moje włosy.
Publiczność jest wyraźnie poirytowana słuchaniem tego wywodu.
Czołg: I w pewnym momencie, że tak powiem,
zahaczyłam jednym z moich trzech włosów o gwóźdź.
Głos Peggy Brown zza kurtyny
Peggy Brown: A mogłaś zahaczyć o niego tętnicą...
Czołg: I ten włos rozdwoił się. I wtedy
powiedziałam do mojego fryzjera: "Ja chyba wiem, jak to zrobić!"
Część widowni wychodzi
Czołg: Wzięłam tę rozdwojoną końcówkę i rozdzieliłam włos
na dwoje. Teraz mam cztery!
Widownia zaczyna
rzucać puszkami, oparciami, podłokietnikami…
Czołg: Ej!
Na scenie zjawia się nowa postać. Nikt jej
nie zna, nikt jej nie kojarzy.
Ej: Po coś ty mnie tu ściągnęła u licha?!
Czołg: Ej, ja nie chciałam…
Ej: Wychodzę.
Ej znika za kurtyną. Czołg siada na scenie
i zaczyna płakać.
Scena trzecia
Na scenę wchodzi Peggy Brown. Widzi
płaczącą Czołg, ale ją olewa. Jej uwagę przykuwa coś na podłodze.
Peggy Brown: A to co…? Jakiś włos, fuu!
Czołg podnosi twarz
Czołg: Ej, to moje!
Głos Ej zza kurtyny
Ej: Przestań mnie w to wszystko
mieszać!
Peggy Brown: Chyba na nic te twoje
wizyty fryzjerskie. Ale zamiast odjęcia ci włosa, powinni odjąć ci mowę.
Widownia się śmieje. Na scenę wchodzi Bellaris.
Czołg: Teraz znowu mam tylko trzy
włosy…
Bellaris: Technicznie to dwa i pół.
Natury nie oszukasz.
Nagle twarz Czołgu zmienia się w dwa płaskie
pośladki.
Czołg: O nie, upupili mnie!
Kreatura wybiega ze sceny.
Peggy Brown: Chyba na dziś już skończymy
ten cyrk…
Bellaris: Za wybawienie, droga
widownio, dziękować nie trzeba. Ale nasze portfele chętnie przytulą paru
Kazimierzów Wielkich…
Ktoś z widowni nieśmiało podnosi rękę.
Bellaris: Udzielam ci głosu. Byle
chyżo, bo muszę dziś o coś zapytać Beczkę.
Widz: A ja bym chciał podziękować
Czołgowi…
Widownia zamiera z przerażenia
Peggy Brown: Milcz zdrajco!
Widz: Ale dzięki jej dzisiejszemu
wystąpieniu moja sparaliżowana córka wstała z wózka i wyszła z sali!
Przez widownię przebiegają odgłosy
zrozumienia.
Bellaris: A więc to jednak jest
wiedźma! Czołg!!
Zjawia się to kalekie stworzenie.
Czołg: Co?
Bellaris: W dowód wdzięczności pozwolę
ci wybrać sposób śmierci.
Czołg: Chciałabym…
Bellaris: Stop! I tak umrzesz dziewicą!
Peggy Brown: Kurtyna!
Inspiracja: trzyletnie badania zjawisk społecznych
KOPIRAJTS - MARTA ZWANA EJ